Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 48–50/2001
z 21 czerwca 2001 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Standardy po europejsku i po polsku

Tomasz Sienkiewicz

Polska jest jednym z nielicznych krajów w Europie, gdzie nie obowiązują oficjalne, wymagane prawem standardy usług medycznych. W USA lekarz, który nie przestrzega w swej praktyce standardów wytyczonych np. przez Narodowy Instytut Raka, może z góry być pewny przegranej w procesie w przypadku jakichkolwiek roszczeń pacjentów. Standardy nie istnieją jednak po to, by utrudniać życie lekarzom, jak nadal uważa niemała część naszego środowiska medycznego, lecz przeciwnie – powinny przynosić korzyści wszystkim zainteresowanym stronom: pacjentom i płatnikom, świadczeniodawcom i administracji.

Mało kto wie, iż impulsem do pierwszej w świecie standaryzacji usług medycznych, która doprowadziła do utworzenia pierwszego koszyka świadczeń medycznych, nie był brak pieniędzy na dobrodziejstwa medycyny, lecz świadomość, iż znaczna część usług medycznych oferowanych przez światową medycynę nie daje chorym żadnych wymiernych korzyści, często zaś zagraża bezpieczeństwu zdrowotnemu. Przy tej okazji zauważono, że w wielu przypadkach usługi medyczne są zbyt drogie w porównaniu z korzyściami zdrowotnymi, jakie przynoszą.

Narastające wątpliwości co do zasadności udzielania wielu świadczeń zdrowotnych zaczęły się pojawiać w licznych doniesieniach od początku lat 70. W wykonywanych wówczas analizach zwracano też uwagę, że nawet niewątpliwie korzystne świadczenia są nader często nadużywane – udzielane osobom, co do których małe jest prawdopodobieństwo, by przyniosły im jakiekolwiek korzyści zdrowotne.

Pierwszy koszyk świadczeń zdrowotnych powstał w USA, opracowało go Stowarzyszenie Blue Cross/Blue Shield (BC/BS), które tworzenie standardów świadczeń medycznych rozpoczęło w 1975 r., a niebawem zaprzestało refundacji procedur, o których sądzono, że nie przynoszą żadnych korzyści. Później BC/BS badało też nowe technologie pod kątem włączenia ich do koszyka świadczeń.

Śladem BC/BS podążyły w USA: program ubezpieczeniowy Medicare, refundujący opiekę zdrowotną ludziom starszym, organizacje zintegrowanej opieki kierowanej (HMO – Health Maintenance Organizations) oraz prywatne firmy ubezpieczeniowe. Następnie pomysł trafił też do Europy. W Holandii od 1985 r. rozpoczęto tworzenie standardów świadczeń z określeniem ich skuteczności terapeutycznej i efektywności kosztowej. Liderami tego procesu są dziś w Europie Szwajcaria, Francja i Hiszpania.

Pierwsze koszyki świadczeń zdrowotnych wprowadzono więc w krajach znacznie od nas bogatszych i nie po to, by ograniczyć dostęp do świadczeń, a przeciwnie – poprzez eliminację usług nieuzasadnionych – ułatwić dostęp do najbardziej efektywnych.

Koszyk świadczeń, w mniej lub bardziej sformalizowanej postaci, istnieje w każdym systemie opieki medycznej. Nigdzie nie dostarcza się każdemu obywatelowi pełnego możliwego spektrum usług medycznych, bo żadnego, nawet najbogatszego systemu opieki zdrowotnej po prostu na to nie stać.

W Polsce od lat mówi się o potrzebie wprowadzenia koszyka świadczeń medycznych gwarantowanych przez państwo, a od 2,5 roku – przez system powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Początkowo w tle tej koncepcji kryła się potrzeba wprowadzenia klarownych zasad współpłacenia przez pacjentów za część świadczeń, szczególnie tych mniej istotnych dla stanu zdrowia bądź bardziej luksusowych. Dzisiaj, gdy współpłatność często jest wprowadzana w spzozach dowolnie i kiedy jak nigdy dotąd rozwinęła się szara strefa, zdefiniowanie koszyka usług dostępnych w ramach puz mogłoby się stać ważnym czynnikiem porządkowania systemu. Zarówno kasy chorych, jak i społeczeństwo miałyby świadomość, jakie usługi muszą być zapewnione za składkę zdrowotną, można by też jasno określić, które wymagają współpłacenia przez pacjenta, a które są całkowicie odpłatne.

Doświadczenia w tworzeniu koszyka świadczeń w różnych krajach pokazują, że jest to proces trudny i długotrwały. W żadnym zatem nie zdecydowano się na rewolucyjne zmiany, tzn. na usunięcie z "koszyka" tych procedur, co do których zachodzą przypuszczenia, że nie są skuteczne, jeżeli to domniemanie nie zostało poprzedzone gruntownymi badaniami. Proces tworzenia koszyka świadczeń gwarantowanych w każdym państwie rozpoczynano od przyjęcia założenia, że większość obecnie wykonywanych usług jest skuteczna i powinna być nadal refundowana ze środków publicznych. Taką drogę obrali też polscy organizatorzy ochrony zdrowia.

Poważną trudność w procesie określenia zawartości koszyka świadczeń gwarantowanych w oparciu o standardy skuteczności, bezpieczeństwa i efektywności kosztowej – stanowi brak wiarygodnych informacji. Istnieją tysiące procedur medycznych z ogromną liczbą wskazań co do ich stosowania, a każdego roku pojawiają się tysiące nowych. Nowe technologie wprowadzane do systemu opieki zdrowotnej muszą jednak być dokładnie ocenione – zanim zostaną zakwalifikowane do refundacji (jeżeli udowodniona jest ich skuteczność). Z kolei produkty farmaceutyczne są w każdym kraju obligatoryjnie badane pod kątem skuteczności i bezpieczeństwa, w ramach procedur rejestracyjnych. Istnieją też listy leków refundowanych (lista pozytywna) i nierefundowanych (lista negatywna). Kraje rozwinięte do koszyka usług włączają też profilaktykę chorób i promocję zdrowia. Stale badane i oceniane są znajdujące się w koszyku tzw. wątpliwe technologie. W przypadku, gdy brakuje dowodów korzyści wynikających z ich stosowania, są z niego usuwane.

W Holandii przeprowadzono badanie, w którym zwrócono się do kilkuset lekarzy, w większości pracujących w kasach chorych, o wskazanie technologii medycznych, które ich zdaniem mogą być nieskuteczne lub przestarzałe. W efekcie powstawała lista zawierająca ponad 1000 technologii, ograniczona następnie do 125. Obecnie te właśnie technologie są oceniane – analizowana jest literatura naukowa w celu stwierdzenia, czy dowody ich nieskuteczności lub nieefektywności ekonomicznej są wystarczające, aby podjąć decyzję o dalszym utrzymaniu danej technologii w pakiecie świadczeń przysługujących ubezpieczonym. Jeśli będą przekonujące – taka też będzie rekomendacja. Jeśli pozwalają domniemywać ograniczoną skuteczność czy wątpliwą ekonomicznie efektywność, zalecane jest usunięcie danej technologii z pakietu świadczeń refundowanych i umieszczenie jej na liście negatywnej. Jeśli dowody nie są jednoznaczne, zazwyczaj organizowane jest badanie w celu określenia, czy dostęp do technologii powinien być nadal utrzymywany, czy też należy go ograniczyć w sektorze publicznym.

Doświadczenia w tworzeniu standardów świadczeń medycznych w Polsce są na razie niewielkie. Standardy wypracowane w niektórych specjalnościach medycznych cechują się często znacznym stopniem ogólności, nie są też tworzone z uwzględnieniem zasady efektywności ekonomicznej, gdyż w ich opracowywaniu nie korzystano z kryteriów oceny technologii medycznych (Health Technology Assessment – HTA), stosowanych powszechnie na Zachodzie, wśród których najważniejsze to właśnie skuteczność terapeutyczna, bezpieczeństwo i efektywność kosztowa.

W 1999 r. w Ministerstwie Zdrowia utworzono 42 grupy skupiające blisko 300 osób, w tym wielu konsultantów specjalności medycznych i ekspertów, w celu opracowania standardów jako produktów gotowych do kontraktowania przez kasy chorych. W efekcie powstało 220 takich produktów – niewiele w porównaniu z łączną liczbą produktów kontraktowanych obecnie przez kasy chorych, przekraczającą już 7000. W opracowanie owych standardów po raz pierwszy zaangażowały się środowiska profesjonalistów medycznych. Wspólna praca nie dała jednak efektu w postaci porozumienia między płatnikami i administracją państwową a lekarzami. Przeszkodził temu głównie podział grup roboczych na poszczególne specjalności medyczne, a więc swoisty partykularyzm.

Opracowane wtedy standardy okazały się użyteczne tylko na etapie zawierania kontraktów z kasami chorych. Ich wdrażanie i przestrzeganie wyglądało bardzo różnie – część kas tego nie wymagała. W Ministerstwie Zdrowia opracowano też standardy dotyczące postępowania w przypadkach 6 chorób przewlekłych i ostrych dla lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej – nie zostały one jednak uznane przez kasy wskutek nieosiągnięcia porozumienia z innymi specjalistami. Podstawowa opieka medyczna to nadal przecież obszar wielu sporów kompetencyjnych dotyczących zakresu wykonywanych świadczeń.

W Polsce, inaczej niż w krajach bardziej rozwiniętych, nie wprowadzono dotychczas praktyki stosowania przy opracowywaniu standardów świadczeń medycznych zasad oceny technologii medycznych (HTA). Jego rdzeniem jest zaś ocena skuteczności, bezpieczeństwa i efektywności kosztowej w opiece medycznej. Również w tej dziedzinie innowatorem były USA, gdzie w 1975 r. powstał "Program zdrowotny Urzędu Oceny Technologii". Od połowy lat 70. HTA upowszechnia się w świecie, a liderami europejskimi są Wlk. Brytania, Holandia, Francja i Hiszpania. Obecnie we wszystkich krajach Unii Europejskiej funkcjonują finansowane przez państwo programy HTA, realizowane zwykle przez ministerstwa zdrowia. Istnieje też Międzynarodowa Sieć Agencji Oceny Technologii Medycznych (International Network of Agencies for Health Technology Assessment), zrzeszająca instytucje publiczne (obecnie 35 członków i rokrocznie przybywa kilka nowych).

Proces oceny technologii medycznych składa się z kilku etapów. Pierwszy to identyfikacja technologii wymagających oceny i ustalenie kryteriów i kolejności ich oceny, następny to przegląd literatury naukowej w celu określenia, czy dostępna liczba doniesień wystarcza do przeprowadzenia oceny. Z kolei następuje zebranie danych, na podstawie dostępnej literatury. Dane te mogą pochodzić z badań randomizowanych lub innych, dotyczących skuteczności, kosztów, organizacji itp. Następny etap polega na zsyntetyzowaniu uzyskanych informacji w celu wyciągnięcia wniosków i wreszcie – rozpowszechnieniu tych informacji wśród polityków, w instytucjach ubezpieczeniowych, wśród świadczeniodawców i w opinii publicznej. Na końcu procesu są implementacja oraz monitoring polegający na upewnianiu się, czy informacja pochodząca z oceny technologii medycznych jest faktycznie wykorzystywana przy podejmowaniu decyzji.

Wskutek oporu środowiska medycznego wobec wprowadzenia standardów i przy braku jasnej koncepcji standaryzacji, Ministerstwo Zdrowia jeszcze za kadencji poprzedniej minister zdrowia, śp. Franciszki Cegielskiej, zdecydowało się rozwiązać ten problem z pomocą ekspertów zachodnich i przy wykorzystaniu kredytu Banku Światowego. Przetarg na projekt pt. "Standard świadczeń nabywanych w systemie powszechego ubezpieczenia zdrowotnego" wygrała znana na rynku europejskim i światowym firma TNO Prevention and Health z Holandii. Środki z kredytu BŚ na ten cel mają być też wykorzystane na 3 inne projekty: opracowanie DRG, na tzw. narodowy rachunek zdrowia oraz wyspecyfikowanie priorytetów zdrowotnych.

Choć projekt dotyczący standardów uchodzi za najbardziej zaawansowany, to dopiero pod koniec maja br. MZ zorganizowało pierwszą konferencję prasową na jego temat. Okazało się jednak, że żadnych konkretnych efektów do tej pory nie przyniósł. Dyrekcja Centrum Systemów Informatycznych Ochrony Zdrowia, gdzie prowadzone są prace dotyczące standaryzacji, poinformowała, iż Centrum złoży do końca br. propozycję listy świadczeń gwarantowanych w systemie puz, która zostanie poddana konsultacjom i szerokiej dyskusji.

Na konferencji podkreślano, iż spełnianie kryteriów HTA nie jest jednoznaczne z decyzją o umieszczeniu danego standardu (technologii, procedury) w "koszyku". O ile bowiem kryteria dotyczące skuteczności czy bezpieczeństwa są w dużej mierze ponadnarodowe, o tyle kryterium efektywności ekonomicznej może być w każdym kraju inaczej rozumiane i stosowane, inaczej np. w Niemczech i w Polsce. W trakcie konferencji minister zdrowia Grzegorz Opala podkreślił, że opracowywaniem i wdrażaniem standardów nie mogą, jak dotychczas, zajmować się kasy chorych, reprezentujące wyłącznie interesy płatnika. Przedstawiciel Naczelnej Izby Lekarskiej podkreślał natomiast, że standardy powinny powstawać w efekcie konsensu zainteresowanych środowisk, w tym profesjonalistów medycznych.

Mimo że ze strony przedstawicieli niektórych specjalności medycznych padały deklaracje poparcia dla resortowego programu przygotowania standardów i koszyka usług, droga do ich wprowadzenia, jak zauważył min. Opala, jest ciągle jeszcze daleka. Dodajmy: tym dalsza, że przed końcem roku prace koordynować już będzie (?) nowa ekipa w MZ. Może zatem warto byłoby podjąć decyzję, by tworzeniem standardów w Polsce zajęła się jakaś niezależna instytucja?


W artykule wykorzystałem materiały TNO Prevention and Health.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Czy Unia zakaże sprzedaży ziół?

Z końcem 2023 roku w całej Unii Europejskiej wejdzie w życie rozporządzenie ograniczające sprzedaż niektórych produktów ziołowych, w których stężenie alkaloidów pirolizydynowych przekroczy ustalone poziomy. Wszystko za sprawą rozporządzenia Komisji Europejskiej 2020/2040 z dnia 11 grudnia 2020 roku zmieniającego rozporządzenie nr 1881/2006 w odniesieniu do najwyższych dopuszczalnych poziomów alkaloidów pirolizydynowych w niektórych środkach spożywczych.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Neonatologia – specjalizacja holistyczna

O specyfice specjalizacji, którą jest neonatologia, z dr n. med. Beatą Pawlus, lekarz kierującą Oddziałem Neonatologii w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Warszawie oraz konsultant województwa mazowieckiego w dziedzinie neonatologii rozmawia red. Renata Furman.

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Miłość w białym fartuchu

Na nocnych dyżurach, w gabinecie USG, magazynie albo w windzie. Najczęściej
między lekarzem a pielęgniarką. Romanse są trwałym elementem szpitalnej rzeczywistości. Dlaczego? Praca w szpitalu jest ciężka – fizycznie i psychicznie. Zwłaszcza na chirurgii. W sytuacjach zagrożenia życia działa się tam szybko, na pełnej adrenalinie, często w nocy albo po nocy nieprzespanej. W takiej atmosferze, pracując ramię w ramię, pielęgniarki zbliżają się do chirurgów. Stają się sobie bliżsi. Muszą sobie wzajemnie ufać i polegać na sobie. Z czasem wiedzą o sobie wszystko. Są partnerami w działaniu. I dlatego często stają się partnerami w łóżku, czasami także w życiu. Gdzie uprawiają seks? Wszędzie, gdzie tylko jest okazja. W dyżurce, w gabinecie USG, w pokoju socjalnym, w łazience, a czasem w pustej sali chorych. Kochankowie dobierają się na dyżury, zazwyczaj nocne, często zamieniają się z kolegami/koleżankami, by być razem. (...)

Wciąż nie rozumiemy raka trzustki

 – W przypadku raka trzustki cele terapeutyczne są inne niż w raku piersi, jelita grubego czy czerniaku. Postęp w zakresie leczenia systemowego tego nowotworu jest nieznośnie powolny, dlatego sukcesem są terapie, które dodatkowo wydłużają mediany przeżycia nawet o klika miesięcy – mówi dr Leszek Kraj z Kliniki Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. 

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Nienawiść zabija lekarzy

Lekarze bywają ofiarami fanatyków, radykałów i niezadowolonych z leczenia pacjentów. Zaczyna się od gróźb, a kończy na nożu, pistolecie czy bombie.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Algorytmy czy intuicja?

Procedury redukują dostępną wiedzę do prostych wyborów. Ich sztywne trzymanie się zabija intelektualnego ducha medycyny, który przedkłada podejście zindywidualizowane, wynikające z doświadczenia lekarza.

Pierwsze dziecko z Polski uzbierało 9 milionów na terapię genową SMA

Alex Jutrzenka w Wigilię otrzymał od darczyńców prezent – jego zbiórka na portalu crowfundingowym osiągnęła 100 proc. Chłopiec jako pierwszy pacjent z Polski wyjedzie do USA, do Children’s Hospital of Philadelphia, po terapię genową, która ma zahamować postęp choroby.




bot