Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 32–35/2001
z 26 kwietnia 2001 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Łóżkowe wskaźniki

Marek Wójtowicz

Mamy trzy proste wskaźniki opisujące wykorzystanie łóżek szpitalnych; ich zaletą jest porównywalność z ubiegłymi latami i innymi placówkami. Pierwszy to średni czas hospitalizacji: iloraz wszystkich tzw. osobodni i liczby hospitalizowanych. Obecnie średni czas pobytu w polskich szpitalach wynosi nieco ponad 10 dni. Składają się na tę średnią hospitalizację krótkie, intensywne – tzw. ostre, zwykle sześciodniowe, w czasie których zaangażowanie personelu i środków finansowych (leki!) jest najwyższe (stąd potoczna nazwa: łóżka ostre), a w dalszej kolejności hospitalizacje długie, średnio dwudziesto-trzydziestodniowe, tańsze, bo wymagające leczenia podtrzymującego wcześniejszy intensywny proces rozpoznawczo-leczniczy. W skrajnych, indywidualnych "przypadkach" mamy do czynienia z pobytami liczonymi w miesiącach i latach, co jest szczególnie widoczne w oddziałach psychiatrycznych (niebezpieczny dla otoczenia, bez rodziny itp.), dziecięcych (oczekiwanie na adopcję), OIOM-ach (porażenia, śpiączki i problemy z oddychaniem), chirurgicznych i neurologicznych (powikłania, odleżyny).

Drugi, modny obecnie wskaźnik to średnie wykorzystanie łóżek szpitalnych. W latach pięćdziesiątych był to iloraz wszystkich osobodni i liczby leczonych w danym okresie, dający liczbę dni wykorzystania łóżka. Ale jak murarze i górnicy zaczęli w latach sześćdziesiątych przekraczać ustalone normy budowania i fedrowania, osiągając 110, 130, a nawet 200 i 300% normy, to jakiś urzędnik wykombinował, że w szpitalach też trzeba przejść na procenty. Norma obłożenia liczona od 365 dni w roku okazała się nierozwojowa, bo można było co najwyżej osiągnąć 100% i tylko w roku przestępnym parę dziesiątych procenta więcej, a to żaden socjalistyczny wyczyn. No i ustalono, że za 100% przyjmie się obłożenie 300-dniowe. Tym prostym sposobem szpitale mogły osiągnąć prawie 130% normy. Nie było to tyle co w górnictwie i murarstwie, ale też nikt nie oczekiwał więcej od "inteligencji pracującej". Żeby sprawę jeszcze bardziej zaciemnić, pojawiła się dawno temu trzecia propozycja, żeby liczyć wykorzystanie łóżek na 330 dni w roku. W efekcie tych urzędniczych manipulacji mamy teraz trzy odnośniki do obliczania procentowego wskaźnika wykorzystania łóżek: na 300, 330 i najpopularniejszy – 365 dni w roku. Zanim zatem porównamy wskaźniki procentowego wykorzystania łóżek w różnych szpitalach i województwach, trzeba uprzejmie zapytać, która z ww. podstaw do ich naliczania obłożenia została użyta. Zawsze trafi się bowiem jakiś chytrusek, który obliczy obłożenie od 300 lub 330 dni i dzięki temu od razu jest pozornie lepszy od "trzystusześćdzięciopięciodniowca".

Trzecim miernikiem używanym do tej pory jest wskaźnik przelotowości, który określa, ilu chorych korzystało kolejno z jednego łóżka szpitalnego: iloraz liczby hospitalizowanych i liczby posiadanych łóżek. Im dłużej leży pacjent, tym mniej jego następców – kolejnych pacjentów – korzysta z tego samego łóżka. Mało kto analizuje wskaźniki przelotowości, bo w zasadzie wystarczy średni czas hospitalizacji do oceny szybkości leczenia.

Zazwyczaj lekceważymy wspólną wartość ww. trzech wskaźników, uznając je za nieprzydatne dziedzictwo socjalistycznego systemu albo korzystamy z nich wybiórczo, eksponując wyłącznie np. procentowy wskaźnik wykorzystania łóżek. A szkoda, bo trzy wskaźniki – rozpatrywane łącznie – pozwalają całkiem nieźle, bez komputerów i firm konsultingowych oszacować wykorzystanie bazy szpitalnej, opracowywać plany strategiczne i diagnozować przyczyny wysokich kosztów funkcjonowania. Pewnie, że lepiej mieć informatyczny system zarządczy z kolorowymi słupkami na monitorze, comiesięczne raporty o strukturze popytu i dokładnie wyliczone koszty każdej komórki. Ale jak dyrekcja nie ma kasy na te luksusy, to na początek wystarczy analiza okresowych raportów o długości hospitalizacji, wskaźniku przelotowości i wykorzystaniu łóżek.

Jeżeli w szpitalu jest superobłożenie na chirurgii, np. 90%, ale przy wysokim wskaźniku hospitalizacji, np. 12 dni, to oznacza, że albo sztucznie przetrzymują tam pacjenta, żeby "zapełnić" oddział, albo mają powikłania, albo nie mają sprzętu do szybkiej diagnostyki i leczenia. Może się też okazać, że jedyny "dysponent klucza" np. do litotrypsora wyjechał na Seszele, więc pacjenci "zalegają" w oczekiwaniu na powrót "gwiazdy", nabijając tanie osobodni. Odczułem to swego czasu na własnej rodzinie. Jeśli jest natomiast 130% obłożenia na 365 dni, to albo są dostawki, albo kryminogenne przepustki. Przepustki potępiam zawsze i wszędzie, bo za pacjenta na przepustce też szpital odpowiada.

Może się więc okazać, że kwestionując niskie, 40% obłożenie na pediatrii, w porównaniu z pobliskim, konkurencyjnym "wzorcowym" oddziałem o 70% obłożeniu, nie zauważymy, że w tym pierwszym jest rewelacyjny wskaźnik pobytu – 3 dni, a w tym drugim – podejrzanie długi – 10 dni.

Zmiany opisywanych wskaźników są odpowiedzią na preferencje finansowe płatnika. Jak kasa kupuje osobodni, to pobyty stają się dłuższe, przelotowość leci w dół, choć procent wykorzystania łóżek stoi w miejscu. Jak kasa płaci ryczałtem za hospitalizację, to najkorzystniej jest pacjenta położyć, zdiagnozować, wyleczyć i wypisać tego samego dnia. Przelotowość wyniesie 365, a pobyty staną się jednodniowe. Zawsze opłaca się to, za co więcej płacą – jak w życiu.

A jak już dojdziemy do wniosku, że łóżek mamy za dużo, to istotne jest w całej sprawie nie zwykłe odstawienie ich do magazynu, ale redukcja całej kosztownej otoczki wokół tego szpitalnego mebelka. No i oczywiście najlepiej, żeby stało się to w szpitalu...sąsiada, a nam zostaną pacjenci ze zredukowanej konkurencji.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Czy Unia zakaże sprzedaży ziół?

Z końcem 2023 roku w całej Unii Europejskiej wejdzie w życie rozporządzenie ograniczające sprzedaż niektórych produktów ziołowych, w których stężenie alkaloidów pirolizydynowych przekroczy ustalone poziomy. Wszystko za sprawą rozporządzenia Komisji Europejskiej 2020/2040 z dnia 11 grudnia 2020 roku zmieniającego rozporządzenie nr 1881/2006 w odniesieniu do najwyższych dopuszczalnych poziomów alkaloidów pirolizydynowych w niektórych środkach spożywczych.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Wciąż nie rozumiemy raka trzustki

 – W przypadku raka trzustki cele terapeutyczne są inne niż w raku piersi, jelita grubego czy czerniaku. Postęp w zakresie leczenia systemowego tego nowotworu jest nieznośnie powolny, dlatego sukcesem są terapie, które dodatkowo wydłużają mediany przeżycia nawet o klika miesięcy – mówi dr Leszek Kraj z Kliniki Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. 

Miłość w białym fartuchu

Na nocnych dyżurach, w gabinecie USG, magazynie albo w windzie. Najczęściej
między lekarzem a pielęgniarką. Romanse są trwałym elementem szpitalnej rzeczywistości. Dlaczego? Praca w szpitalu jest ciężka – fizycznie i psychicznie. Zwłaszcza na chirurgii. W sytuacjach zagrożenia życia działa się tam szybko, na pełnej adrenalinie, często w nocy albo po nocy nieprzespanej. W takiej atmosferze, pracując ramię w ramię, pielęgniarki zbliżają się do chirurgów. Stają się sobie bliżsi. Muszą sobie wzajemnie ufać i polegać na sobie. Z czasem wiedzą o sobie wszystko. Są partnerami w działaniu. I dlatego często stają się partnerami w łóżku, czasami także w życiu. Gdzie uprawiają seks? Wszędzie, gdzie tylko jest okazja. W dyżurce, w gabinecie USG, w pokoju socjalnym, w łazience, a czasem w pustej sali chorych. Kochankowie dobierają się na dyżury, zazwyczaj nocne, często zamieniają się z kolegami/koleżankami, by być razem. (...)

Neonatologia – specjalizacja holistyczna

O specyfice specjalizacji, którą jest neonatologia, z dr n. med. Beatą Pawlus, lekarz kierującą Oddziałem Neonatologii w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Warszawie oraz konsultant województwa mazowieckiego w dziedzinie neonatologii rozmawia red. Renata Furman.

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Nienawiść zabija lekarzy

Lekarze bywają ofiarami fanatyków, radykałów i niezadowolonych z leczenia pacjentów. Zaczyna się od gróźb, a kończy na nożu, pistolecie czy bombie.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Sytuacja epidemiologiczna i możliwości leczenia raka jelita grubego w Polsce

Wraz z wydłużaniem się naszego życia oraz wciąż rozwijającymi się możliwościami medycyny, rak nie tylko nie przestaje być aktualnym problemem zdrowotnym, ale wręcz zaliczany jest do chorób cywilizacyjnych. Jedną z przyczyn późnego rozpoznawania nowotworów jelita grubego jest długoletni bezobjawowy lub skąpoobjawowy przebieg choroby. Do objawów najczęściej wiązanych z rakiem jelita grubego należą krwawienia z dolnego odcinka przewodu pokarmowego (jawne bądź utajone), niespecyficzne bóle brzucha, zaburzenia rytmu wypróżnień, daremne parcie na stolec lub uczucie niepełnego wypróżnienia, anemia wtórna do przewlekłej utraty krwi i wreszcie późny objaw – utrata masy ciała. (...)

Pierwsze dziecko z Polski uzbierało 9 milionów na terapię genową SMA

Alex Jutrzenka w Wigilię otrzymał od darczyńców prezent – jego zbiórka na portalu crowfundingowym osiągnęła 100 proc. Chłopiec jako pierwszy pacjent z Polski wyjedzie do USA, do Children’s Hospital of Philadelphia, po terapię genową, która ma zahamować postęp choroby.




bot